Nawigacja i wyszukiwanie

Nawigacja

Szukaj

ODWIEDZINY W OSTREJ GÓRZE

   Po raz kolejny w druga niedzielę kwietnia odwiedziliśmy Dom Seniora „Zacisze” w Ostrej Górze. Tak jak poprzednim razem zostaliśmy bardzo serdecznie przyjęci przez mieszkańców, którzy jak sami się nam przyznali od kilku tygodni wyglądali naszych odwiedzin. Nasze wrażenia z odwiedzin są niezmiennie takie same. Radość ze spotkania miesza się ze smutkiem i kroplą goryczy. Cieszy nas, że podczas naszych wizyt widzimy ożywienie i uśmiech na twarzach, ale smuci to, że tak mało osób odwiedza pensjonariuszy.

  Wczoraj byliśmy świadkami niezwykłej radości jednej z babć, gdy ujrzała swoich bliskich w drzwiach świetlicy w, której mieliśmy spotkanie. Jej smutne, wyczekujące spojrzenie rozjaśniło się niezwykłym blaskiem, a na twarzy zagościł prawdziwy uśmiech. Taki, który nie raz widzimy u stęsknionego dziecka, które ożywia się na widok rodzica. Zauważyliśmy ożywienie w oczach starszej pani i jeszcze głębszy ból w oczach pozostałych pensjonariuszy. Ukradkowe spojrzenia rzucane w kierunku wejścia, że może jednak do nich także ktoś przyjechał, że pamiętał ,że się interesuje były oznaką nadziei .Po chwili jednak w spojrzeniu budziło się rozczarowanie, gdy nikt więcej się nie pojawił. Ta scena przywołała obraz grupki dzieci zazdrośnie patrzących na kolegę, bo dostał niezwykły prezent o, którym marzyli pozostali. Nasze wizyty cieszą mieszkańców, ale my choćbyśmy nie wiem jak się starali nie zastąpimy rodzin. Jedziemy tam na krótką chwilkę, porozmawiamy, pośpiewamy, pośmiejemy się i odjeżdżamy do swoich domów i rodzin w duchu dziękując, że mamy takie własne miejsca do, których możemy wrócić . Po każdej takiej wizycie bardziej doceniamy, że jest ktoś kto na nas czeka, że jesteśmy dla kogoś ważni, że dzielimy z kimś swoje troski i radości. W naszych sercach na długo pozostaje obraz samotnych oczu i wycieranych łez, które są niemym wołaniem o bliskość i zainteresowanie. Wiem ,że nie powinno się nikogo oceniać, bo tylu ilu ludzi tyle różnych scenariuszy. Czasami nie ma po prostu innego wyjścia. Nie rozumiem jednak jak to jest, że później o tych ludziach się zapomina i odstawia na boczny tor. Przecież to, że nie mieszkają już w domu rodzinnym nie oznacza, że znikają z naszego życia i serc, nie przestają być naszymi matkami, babciami, ciociami, ojcami, wujkami czy dziadkami. Mamy w dzisiejszym świecie wszystko, szczycimy się że mamy to czy tamto, że jeździmy tu i tam. To nie jest złe, ale nie jest też w porządku, gdy stawiamy własne przyjemności ponad oczekujących na nas bliskich. Gdy całymi dniami siedzą wpatrzeni w okno, a każde otwarcie drzwi budzi nadzieję, że może tym razem to do nich. W życiu każdego człowieka przychodzi taki moment, kiedy uświadamia sobie, że każdy gest, każde słowo, każda obecność lub jej brak mają znaczenie dla drugiego człowieka. Spoglądając wstecz wiele rzeczy pragniemy zmienić, użyć delikatniejszych słów, żałujemy i chcielibyśmy przeprosić, wytłumaczyć. Niestety często jest za późno, a w nas pozostaje żal i wyrzuty. Podczas niedzielnej wizyty usłyszeliśmy, że działalność charytatywna jest trudna. My jednak się z tym stwierdzeniem zgodzić nie możemy. Wprost przeciwnie, nas taka działalność bardzo cieszy i mam wrażenie że staje się coraz łatwiejsza i potrzebna dla nas samych. Cieszy fakt,że jesteśmy oczekiwani, wypatrywani, że w szarą codzienność wnosimy jasny promyk radości, uśmiechu, a witani jesteśmy ciepłym, serdecznym uściskiem. Buduje nas postawa dzieci, które bardzo chętnie wraz z nami odwiedzają takie miejsca. Bardzo dziękuję Emilce Polkowskiej i Kacprowi Kapla za występ i wspólne śpiewanie. A my dopóki będziemy dawać radę podnieść się z kanapy z pewnością będziemy jeździć do Ostrej Góry, bo odnajdujemy tam coś czego nie znajdziemy siedząc w fotelu przed telewizorem.

Jolanta Kapla

Fot. Agnieszka Polkowska i Kacper Kapla